sobota, 16 czerwca 2012

POLSKA BIAŁO-CZERWONI !



Nie byłam, nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę kibicem piłkarskim. Nie znam się zupełnie na piłce nożne, ale..


udzieliła mi się i bardzo spodobała atmosfera wzajemnej życzliwości, która towarzyszy tym dniom.


Nieznajomi ludzie pozdrawiają się na ulicy, uśmiechają sie do siebie.

Jestem z tych co to lubią się uśmiechać, nawet do nieznajomych, co niestety u nas w Polsce postrzegane jest jako troche dziwaczne.

Dzisiaj przejechałam jednak na rowerze kilkadziesiąt kilometrów do Czerska ubrana w czerwone spodnie i białą koszulkę. Mijałam podobnie ubranych lub całkiem przebranych odmieńców w perukach i śmiesznych kapeluszach. Pozdrawiali mnie młodzi i starsi przechodnie i kibice z samochodów ustrojonych chorągiewkami.

I wszyscy sie do mnie usmiechali. To był piekny dzień.


Polska biało-czerwoni!!!!


wtorek, 5 czerwca 2012

ryby prosto z kutra







Odkąd przestałam jeść mięso, musiałam nauczyć się przyrządzać ryby i owoce morza na różne sposoby. Na początku robiłam to nieco na siłę, aby tylko posiłki były w miarę kompletne we wszystkie składniki. Z czasem zaczęłam znajdować w przyrządzaniu i jedzeniu ryb przyjemność.
Największym problemem oczywiście było i jest znalezienie dobrych, świeżych ryb w Warszawie.
Tu trzeba się nieżle nagimnastykować.
Dokładnie wiem już w którym dniu tygodnia i mniej więcej o której godzinie dostarczane sa ryby do mojego marketu. Oglądam dokładnie opakowania, patrzę na rece i sprawdzam datę wysyłki.
Na przykład moje ulubione dorady przyjeżdżają zawsze w czwartki ok 13-tej i prawie zawsze w towarzystwie świeżych muli. Nauczylam się zaglądać rybom w oczy i bezczelnie każę sobie pokazywać ich skrzela :)

Najlepiej byłoby oczywiście mieszkać nad morzem i kupować ryby prosto z kutra. Wszyscy chyba znają to miejsce w Unieściu. Również w tym roku wróciłam stamtąd z pełną ryb turystyczną lodówką.









Przepisy na przygotowanie ryb w moim wykonaniu to raczej próby odtworzenia czegoś pysznego co akurat udało mi się skosztować np. w restauracji. Ostatnio jadłam halibuta w sosie pomidorowym w włoskiej restauracji w Konstancinie. Rozpływał się w ustach.
Upolowałam halibuta w zeszłym tygodniu i tak powstało to danie.


·        1 duży filet z halibuta

·        1 puszka pomidorów

·        1 cebula

·        oliwa

·        przyprawy (cytryna, czosnek, sól, pieprz, bazylia, oregano)

Rybę natrzeć marynatą zrobioną z soku z ½ cytryny, zmiażdżonego ząbka czosnku, soli i pieprzu, przykryć i odstawić do lodówki na kilka godzin.

Przygotować sos pomidorowy: cebule drobno pokrojoną zeszklić na oliwie, dodać sól, pieprz, odrobinę cukru oraz zioła. Poddusić ok ½ godziny, aby nadmiar płynu odparował. Sos powinien być aromatyczny i dobrze przyprawiony, aby kontrastował z delikatnym smakiem ryby.

Wyłożyć sos na dno żaroodpornego naczynia, na sosie ułożyć rybę. Przykryć od góry folią aluminiowa. Zapiekać z folią ok 15 minut w temp 200°C, folię odkryć i dopiec jeszcze przez ok 10 minut (czas pieczenia zależy od grubości ryby).
Proste i bardzo smaczne.